środa, 7 września 2011

bitter sweet symphony

Kilka miesięcy po...


...ciężko powiedzieć czy tak wiele się pozmieniało, chyba mniej niż oczekiwałam, ale to raczej normalne. Kiedy chce się coś osiągnąć rzadko myśli się o późniejszych konsekwencjach. Czasami mam wrażenie, że już nic mnie nie zaskoczy, to raczej ja muszę ciągle myśleć nad takimi wyborami, aby wszytko skomplikować i zrobić ciekawszym.  Za tydzień skończę 23 lata... i boję się jednego, że za rok napisałabym tu dokładnie to samo.

środa, 9 marca 2011

Can you think of a color that you never seen? Can you reminisce on places you never been?

Ciężko z góry stwierdzić czego nie robić, a co tak, aby nie było rozczarowania, albo co gorsza(?) niemiłych konsekwencji. Ciężko nawet, gdy jest się takim rozkminiającym, realnie podchodzącym do sprawy osobnikiem jak ja! =P Ale... jak mówi moja mama cytując słowa Scarlet O'Hary ,,pomyślę o tym jutro"!. I tak - nie patrzę na to co było - nie patrzę na to co będzie - widzę tylko to co jest. Jest nieźle! 

niedziela, 27 lutego 2011

Jutro uczelnia...

Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że mam wolne, teraz nie mogę się pogodzić z tym, że to koniec ferii. Tak źle i tak niedobrze. Chyba utknęłam mentalnie - status quo?!
Do tego zamiast jakiegoś normalnego teledysku w piosence powyżej jest to co jest - beznadziejny obrazek jakich wiele (chyba z tapet Opeth o ile pamiętam =P (które no może poza tą są całkiem niezłe))

piątek, 25 lutego 2011

so you know how it is
wake up feeling grey
nothing much to think and nothing much to say
don't want to talk don't want to try
don't want to think don't want to know
who what where when or why...

czwartek, 24 lutego 2011

Znalezione o robieniu dredów... (szukałam o warkoczykach =P)

Na jakiejś rasta stronie: metoda "na podpalanie":
,,Zalety: Bardzo szybki proces tworzenia (w to akurat nie wątpię!)
Wady: Jest to bardzo, ale to bardzo niebezpieczny sposób, tylko dla wtajemniczonych (ciekawe =P)
Jak zrobić: Powinno się przygotować odpowiednio włosy do robienia dreadów tą metodą. Nie można ich myć przez dłuższy czas, kiedy będą bardzo tłuste (naprawdę bardzo), wciskamy w pasma włosów cukier (cholera zet nie żartował z tym masłem orzechowym?!?! xD). Następnie opalamy lub nawet podpalamy dready. Należy przy tym uważać na to by nie spalić włosów (czyli metoda nie dla mnie ;p). Jest to ekstremalna metoda robienia i nie polecam jej początkującym." o_O


Jest jeszcze metoda "na klej". Cóż trzeba będzie kogoś w temacie podpytać (nie nie - dreadów nie chcę, ale ciekawość...).



el oso y el madrońo

Czyli dzisiaj... napiszę nawet ambitniej "OD DZISIAJ" biorę się za hiszpański! Stwierdziłam, że przez ostatnie 3 lata studiowania moje poczucie wiedzy pozauczelnianej strasznie ucierpiało - tak, trzeba to nadrobić =) W tle leci sobie Pink Floyd, a Gosiak z uporem wariata powtarza tres tristes tigres comieron trigo en un trigal (chociaż z tego wyrażenia jedynie triste może być użyteczne =P).

środa, 23 lutego 2011

sobota, 19 lutego 2011

Wieczorynka...

...po kaszubsku =P (dzięki bogu z napisami) Trzech krasnali i jedna krasnalka siedzą przy stole i przez 10 minut wznoszą za byle co toasty. Potem z czerwonymi nochalami przedzierają się przez zaspy =P Zgadzałoby się, że dorośli tworząc bajki opierają je na niekoniecznie bajkowej autopsji ;p
Trochę lata w zimowy dzień ;)

czwartek, 17 lutego 2011

,,Często mówię, że jestem miłośnikiem stanu na granicy wyczerpania. Zazwyczaj - siedząc w ciepłych kapciach w domu. (...) Jednak wiele przygód lepiej się opowiada, niż przeżywa."

Bruno Liljefors: Sleeping Jeppe (to tak w temacie ;))


In the city where I'm from there are lovers to the dawn...

Tytuł to fragment piosenki. Co nie oznacza, że reszta tego co napiszę będzie miała z tym tekstem jakikolwiek związek. Nie, nie mam ochoty pisać o żadnym mieście, a tym bardziej o miłości! (od tej ostatniej powinnam trzymać się z dala i niech tak będzie).
To o czym mam ochotę pisać...?! Hmm może o tym, że Nouvelle Vague idealnie pasuje do herbaty (obowiązkowo mocnej i niesłodzonej), że lubię jak czuję na twarzy ciepłe powietrze ze starego, kaflowego pieca, który się ostał w moim nie tak starym pokoju, i że denerwuje mnie kiedy patrzę na kota, który mimo usilnych próśb (i gróźb =P) dalej kultywuje spanie na mojej poduszce... A i tu warto wspomnieć o jego mruczeniu prosto w moje ucho, gdy się koło niego położę! A ja tak nie znoszę chrapania...! (bo mruczenie w sumie jest okej, ale w wykonaniu 18-stoletniego kota Miśka bardziej przypomina turkot tankietki niż mruczenie =P)

Lubię tęż zapach wanilii... od kilku dni mam ochotę go poczuć (bezskutecznie) =P